Nagłówek brzmi przerażająco, prawda? Ale wbrew pozorom, to dobrze, że dane Polaków były dziś — niezgodnie z wytycznymi i zdrowym rozsądkiem — przetwarzane na prywatnych grupach na Whatsappie i w nieszyfrowanej chmurze komunikatora Discord. Bo gdyby tak nie było, to do wielu osób karetki pogotowia ratunkowego mogłyby dojechać później. Albo w ogóle nie dojechać. Wszystkiemu winna awarii.Rano na naszą skrzynkę wpadło zgłoszenie od jednego z dyspozytorów, że trwa awaria Systemu Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego. Ten system, w uproszczeniu, odpowiada między innymi za przyjmowanie zgłoszeń alarmowych i przekazywanie ich do zespołów ratownictwa medycznego. Dzięki niemu wiadomo kogo trzeba uratować i gdzie są zespoły. No ale aktualnie ten system przestał działać poprawnie. Jak informuje Krajowe Centrum Monitorowania Ratownictwa Medycznego, awaria rozpoczęła się o 10:00 i …chyba dalej trwa. Natomiast po 3 godzinach (!) system przełączono na “ośrodek zapasowy”. Przyczyną awarii miał być “problem techniczny” z bazami danych, ale sprawa będzie jeszcze wyjaśniana.Według KCMRM, w trakcie awarii (tj. przed przełączeniem na system zapasowy) komunikacja odbywała się w trybie awaryjnym, w oparciu o “drogę telefoniczną”, a problemy nie miały wpływu na przyjmowanie wezwań.Dyspozytorzy podważają oświadczenie KCMRMInnego zdania są osoby prowadzące profil “Ratownictwo Medyczne będzie rozmowa proszę czekać“. W swoich postach wskazują, że do awarii systemu SWD PRM miało dojść w nocy i trwała ona łącznie kilkanaście godzin, a niektóre ze zgłoszeń z kierowanych na numery alarmowe w ogóle nie zostały odebrane. Nie działać miały też radiostacje a dyspozytorzy zmuszeni byli dzwonić do zespołów ratownictwa medycznego na numery służbowe. Dyspozytorzy Medyczni przekazują nam dramatyczne informacje: Połączenie z zatrzymaniem krążenia oczekiwało w próżni na odebranie ponad 13 minut, dyspozytornia medyczna nie mogła go odebrać i nie widziała go w systemie! Wypadek drogowy, dwie osoby w stanie krytycznym, wszystkie służby oprócz pogotowia w trakcie realizacji. Operator Numeru Alarmowego 112 wysłał formatkę, Dyspozytor Medyczny 999 nie widzi jej, nie może utworzyć karty zlecenia wyjazdu. Nie działają mapy z lokalizacjami zespołów! Prowadzące profil osoby wyraziły też rozgoryczenie na oficjalne stanowisko: Przykro czytać w internecie oficjalne stanowiska, że “wszystko jest pod kontrolą, a awaria nie wpływa na czas otrzymania pomocy i wyjazdu załogi pogotowia”, gdy w wiadomościach prywatnych otrzymujemy dziesiątki wiadomości od dyspozytorów medycznych, które przedstawiają inny stan rzeczy, a których z wiadomych względów nie możemy opublikować… Na profilu ujawniono też screeny od dyspozytorów, które pokazują, że koordynują oni swoją pracę i komunikację z ZRM poprzez… WhatsAppa i Discorda.To rodzi wiele pytań, ale przede wszystkim jedno, podstawowe: Dlaczego procedura awaryjnej komunikacji, która przecież jest, nie zadziałała lub dlaczego dyspozytorzy nie chcieli z niej korzystać i woleli wybrać Discorda.Smutne jest także, że o problemach z krytycznym systemem opinia publiczna dowiaduje się “bokiem”. Bo może gdyby część osób wiedziała, że nie ma co liczyć na szybkie dotarcie karetki, sprawę wzięłaby w niektórych przypadkach w swoje ręce. Jak? Tak:112 nie działa — co robić, jak żyć?O tym jak zachować się, kiedy nie działa 112 lub inny numer alarmowy pisaliśmy 3 lata temu, ale przypomnijmy.1. Jeśli nie możesz dodzwonić się na 112 lub 999, spróbuj zadzwonić na 998 lub 997. Inne służby mogą być Ci w stanie pomóc także w niektórych przypadkach medycznych, np. zatrzymania krążenia (zwłaszcza strażacy).2. Zawczasu wygooglaj sobie numery bezpośrednie do lokalnych SOR-ów, jednostek straży pożarnej czy dyspozytornii pogotowia w Twojej dzielnicy3. Jeśli sytuacja na to pozwala, dostarcz pacjenta samodzielnieA co na to RODO?Nie wydaje się nam, aby jakikolwiek pacjent, któremu dziś uratowano życie będzie miał pretensje do dyspozytorów, że jego dane osobowe (np. adres) lub medyczne wgrali do nieszyfrowanej chmury komunikatora dla graczy komputerowych. W sytuacji zagrożenia życia nikt raczej nie będzie się przejmować naruszeniami RODO. Pozostaje mieć nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy ganić, ścigać lub w inny sposób karać dyspozytorów, którzy aby ratować życie i zdrowie sięgnęli po pozasystemowe metody komunikacji.Trzymamy kciuki za wszystkich pracowników ochrony zdrowia, którzy — jak widać — dają radę, nawet kiedy system zawodzi.