Nieskuteczna anonimizacja w dokumentach ze sprawy Epsteina

Wait 5 sec.

Zwykła przeglądarka PDF-ów i umiejętność kopiowania tekstu – tyle wystarczyło, aby poznać niektóre z “utajnionych” szczegółów sprawy Epsteina. Jak widzicie na przełomie lat 2025/2026 takie rzeczy ciągle się zdarzają.Zakładamy, że słyszeliście o sprawie Jeffreya Epsteina i wiecie, że amerykański Departament Sprawiedliwości opublikował bibliotekę dokumentów, które tej sprawy dotyczą. Jest ona dostępna pod adresem Justice.gov/epstein.Jawność dokumentów miała umożliwić prześwietlenie wszystkich osób zamieszanych w tę sprawę, ale administracji Trumpa chyba nie zależało na pełnej jawności. Z dokumentów usunięto niektóre znane już wcześniej materiały (m.in. zdjęcia) co było świetnym wyzwalaczem efektu Streisand. Poza tym wiele dokumentów zawiera zaczernione fragmenty. Absolutnie nie mamy zamiaru bawić się w politykę i wygłaszać opinii na temat tego, czy “anonimizacja” była konieczna czy nie. Pragniemy tylko odnotować, że nie zawsze była skuteczna.W zestawie dokumentów znajdziecie choćby takie rzeczy jak pozew w sprawie ST-20-CV-14, który – jak widać – zawiera zaczernione fragmenty.Deanonimizacji tego fragmentu można dokonać na dwa sposoby. Można zaznaczyć zaczerniony tekst i skopiować do innej aplikacji. Można też (w niektórych przeglądarkach PDF) po prostu zaznaczyć tekst, co spowoduje zmianę formatowania i jego ujawnienie (jak na zrzucie poniżej).Zdeanonimizowany dokument (ten sam fragment co powyżej)Podkreślamy, że wiele dokumentów opublikowanych przez DoJ zanonimizowano skutecznie, niemniej zdarzają się dokumenty anonimizowane poprzez zmianę koloru tła tekstu lub nałożenie na fragmenty dokumentu czarnych prostokątów. Jest to więc powtarzanie takich błędów jakie nie raz opisywaliśmy czy to w wykonaniu instytucji państwowych w Polsce, czy to w wykonaniu uczelni wyższych.Problem jednak aktualnyKiedy omawiamy podobne błędy na szkoleniach (czy to z bezpieczeństwa czy z OSINT-u) zdarza nam się słyszeć komentarze w rodzaju “dajcie spokój, przecież o tym wszyscy wiedzą i już nikt tak nie robi”. No więc amerykański Departament Sprawiedliwości właśnie udowodnił, że problem jest aktualny. Owszem, te niepoprawnie zanonimizowane dokumenty zostały wytworzone przed laty i do błędu mogło dojść nie tyle poprzez błędne anonimizowanie, ile przez błędne założenie, że dokument redagowany lata temu został zaczerniony poprawnie. Tak czy owak mamy 2025 rok (za kilka dni 2026) i ciągle widzimy efekty takich wpadek.Jeśli myślisz o bezpieczeństwie danych we własnej firmie to pamiętaj, że nawet jeśli od kilku lat masz program zapewniający właściwą anonimizację to nie masz pewności, czy wszystkie dokumenty w Twoich zasobach przeszły odpowiedni proces. Znamy też (niestety) przypadki firm, które kupiły programy ze specjalną funkcją redagowania, a potem i tak ujawniły dane bo pracownicy nie do końca wiedzieli jak korzystać z tej specjalnej funkcji. Bywa też, że pewne utarte metody nie działają w przewidywalny sposób w określonych sytuacjach. Innymi słowy nadal wypada o tym problemie rozmawiać i trzeba szkolić pracowników w tym zakresie.